6 lipca 2010

To, co mamy najcenniejsze - życie


Życie - najcenniejszy skarb, który otrzymaliśmy od Boga, a który bezpośrednio podarowali nam nasi rodzice. Czy jest coś cenniejszego? Raczej nie.
Życie jest bardzo kruche, łatwo je stracić. Dzisiaj jesteśmy, jutro nas nie ma. W jednej chwili nasze życie staje pod znakiem zapytania, albo w ogóle je tracimy. Wypadek, zawał serca, choroba, własna głupota - to tylko kilka z wielu przykładów w jaki sposób możemy zniknąć z tego świata. Jedni walczą o życie a inni sami je sobie odbierają. Nie wiem, czym muszą się kierować samobójcy, żeby odebrać sobie to, co mamy najcenniejsze. Bo chyba nie ma żadnego dobrego powodu, żeby to zrobić, prawda?  Nawet najtrudniejsze problemy da się jakoś rozwiązać, więc dlaczego od razu samobójstwo? 
Ludzie często nie szanują swojej egzystencji, szczególnie młodzi. Dopiero, gdy stają oko w oko ze śmiercią doceniają ją. Jeżeli uda im się przeżyć, dziękują za to Bogu i często zmieniają swój żywot, ale robią to oczywiście dopiero po fakcie. Nie lepiej czynić to od początku? 
Ile razy w życiu myślimy, że nie chcielibyśmy już żyć, wolelibyśmy umrzeć? Jakaś trudna sytuacja i od razu taka myśl. Mnie nie raz się to zdarzyło.
Kiedyś czytałam na jakiejś stronie list od dziewczyny chorej na raka. Dowiedziała się o tym nagle, kiedy nowotwór był już złośliwy. Lekarze dali jej nie więcej niż rok życia, nic nie dało się zrobić. Nawet nie wyobrażam sobie, co musiała czuć. Został wydany na nią wyrok, wyrok ostateczny.
Myślałam o tym, co bym zrobiła, gdyby został mi rok życia, ale nie potrafiłam sobie tego nawet wyobrazić. Wolałabym już umrzeć nagle niż codziennie czekać na ten dzień i zastanawiać się, czy to już dzisiaj, czy może jutro. 
Myśl o śmierci wzbudza we mnie (i pewnie nie tylko we mnie) strach. Może gdyby ktoś wiedział, jak "tam na górze" jest, mniej byśmy się bali, każdy wiedziałby, co się z nim stanie. Nie wiemy nawet, czy jest w ogóle coś takiego jak niebo i piekło. Może to tylko zwykły ludzki wymysł? Diabły smażące nas w piekle i wieczne szczęście w niebie. No tak, jest Biblia itd., ale nie mamy pewności, że to, co jest tam napisane to wszystko prawda. Przynajmniej ja tak myślę. Za chwilę zapewne zostanę skarcona albo nazwana jakąś bezbożną lub niewierzącą za to, co napisałam, ale przecież jestem tylko zwykłym człowiekiem, ciekawi mnie to. 
Wiele osób przeżyło śmierć kliniczną. Podążali ciemnym tunelem w kierunku jasnego światła, widzieli całe swoje życie itd. Czy tak wygląda nasz koniec? A może takim ludziom tylko się to śniło?...
No cóż, nikt nie wie, co się z nami stanie po śmierci, więc ja też nie będę się w to za bardzo zagłębiać. Co ma być, to będzie. Na obecną chwilę mam całe życie przed sobą i o ile tylko Bóg pozwoli mi dożyć do jakiś 80 lat, to chcę je przeżyć jak najlepiej. Tak, oczywiście boję się śmierci, a ludzie, którzy mówią, że się nie boją są albo głupi, albo robią to na pokaz. Ja się boję i otwarcie to przyznaję. 
A może jest tak, jak pisze autorka Zmierzchu (nie, nie jestem ogromną fanką tej książki): "Śmierć jest spokojna, łatwa. Życie jest trudniejsze..." ? Miejmy taką nadzieję... 

Ostatnio zostałam zarażona tą piosenką :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz