14 listopada 2013

Zmiany, zmiany, zmiany

Wbrew pozorom nie zapomniałam o tym blogu. Tak szczerze to nie mam pojęcia, dlaczego przez ponad rok nie pojawił się tu żaden post. Może z braku czasu, z braku weny i chęci. Już kompletnie zapomniałam, jak to jest pisać, blogować, tworzyć. Weszłam tu dziś spontanicznie od bardzo dawna i pomyślałam: a naskrobię coś. No i jestem. Mam nadzieję, że już zostanę.
Ten rok był chyba najbardziej przełomowym i szalonym rokiem w moim życiu. Zmiany, zmiany, ciągle zmiany. Na szczęście na lepsze. Mogłabym tu napisać o nich długi esej.  Sama dokładnie nie wiem, skąd miałam i mam tyle siły i chęci na to wszystko, co się zdarzyło i ciągle dzieje. Ale jestem z tego tak cholernie zadowolona i tak cholernie szczęśliwa. Chyba zrozumiałam, że dzieciństwo już minęło, a za pasem dorosłość i że muszę coś z tym swoim życiem zrobić, żeby nie przeżyć go byle jak. Dlatego codziennie robię coś, co np. przybliża mnie do mojego celu, marzenia; staram się nie żyć od weekendu do weekendu. Każdego dnia można zrobić tyle rzeczy, tyle może się zdarzyć. Każdy dzień może być wspaniały. I codziennie budzę się z tą myślą. Narzekanie w moim życiu już prawie nie istnieje. Codziennie staram się być pełna energii i zarażać nią ludzi, inspirować ich tym, co wypełnia teraz dużą część mojego życia. Uwielbiam teraz swoje życie i  w końcu zaakceptowałam siebie i znam swoją wartość.
Mogłabym tu pisać i pisać, jak jest wspaniale, ale poprzestanę na tym. Dodam jeszcze tylko, że miłość naprawdę uskrzydla i jest czymś niesamowitym. Gdyby nie ona, chyba bym dzisiaj tu tego wszystkiego nie pisała ;)