21 października 2011

Marzenie

Przysięgłam sobie, że się nie poddam. Że będę silna, będę pracować i nie zważać na niepowodzenia i że jeszcze im pokażę. Ta mobilizacja wpłynęła na mnie pozytywnie i pokazałam im. Wreszcie mnie docenił chociaż sądzę, że gdyby było tam parę innych osób to by tego nie zrobił. Mimo to i tak jestem happy i mam motywację do dalszego działania. A w grudniu będzie się działo. I dopilnuję tego, żebym grała tam pierwsze skrzypce. Bo marzenia trzeba spełniać. I nigdy nie można się poddawać. Chociaż nie wiem jakby było trudno to nie można. A ja to marzenie zamierzam spełnić. I będę robić wszystko, żeby tak się stało.

7 października 2011

Biesiadnie :D


Dzisiejszy piątkowy i deszczowy wieczór upływa mi tym razem nie z Bluntem w głośnikach ale z disco polowymi piosenkami ;D Kurcze, lubię sobie potańczyć do tych biesiadek i mam to gdzieś, że disco polo jest niby wieśniackie. Jakby było wieśniackie to chyba tych piosenek nie słuchało  by tyle ludzi, nie bawiło się przy nich na wielu imprezach i nie znałoby słów chociaż refrenów no nie? I nie wierzę, że ktoś nie bawił się kiedyś przy nich i nigdy ich nie słyszał.
Jak imprezka to tylko z disco polo ;D

1 października 2011

Pomysłów ministerstwa oświaty ciąg dalszy


Natknęłam się wczoraj na ten artykuł. Po przeczytaniu go miałam bardzo mieszne uczucia. Oczywiście w pierwszej chwili się ucieszyłam ale po dłuższym zastanowieniu już nie myślałam o tym pomyśle tak pozytywnie. Na niektórych forach też wybuchły dyskusje na ten temat, które zbytnio nie popierały tego pomysłu
To, co na pewno należy zaliczyć do plusów to oczywiście nauka tylko tych przedmiotów, które się chce. Dla mnie oznaczałoby to koniec męki np. ze znienawidzoną fizyką lub koniecznością nauki religii. Wybrałabym sobie tylko to, co mnie interesuje czyli m.in. polski, angielski, niemiecki badź francuski no i może np. wos. Matematyka zapewne byłaby obowiązkowa, ale to dobrze, bo jakąś tam wiedzę z tych ścisłych przedmiotów trzeba mieć. Ale ja chciałabym się uczyć również biologii, a z tego co przeczytałam, wnioskuję, że humaniści będą się uczyć przyrody jak w podstawówce, w której będzie zawarta biologia, fizyka, chemia i geografia. A to oznacza, że nie mogłabym się uczyć biologii. W sumie to nie chcę iść na żadną medycynę, ale biologię lubię i chciałabym pogłębiać wiedzę tylko z niej a nie też z chemii itd.
Poza tym wybeiranie przedmiotów wiąże się z tym, że nie będzie takich typowych klas tylko tak jak w Ameryce na każdy przedmiot będzie się chodzić z innymi osobami. Niby fajnie, bo pozna się więcej ludzi, ale nie będzie takiej jednej klasy, z którą by się spędzało każde dnie, jeździło na wycieczki itp. Liczyłam, że będę miała w liceum jakaś fajną, zgraną klasę a nie zanosi się na to.
Mam ogromną nadzieję, że jednak nie wprowadzę takiego czegoś, bo mimo wszystko (nawet kosztem okropnej fizyki) chciałabym skończyć liceum w taki sam sposób jak poprzednie roczniki. Bardzo na to liczę, bo jak nie to nie będzie zbyt kolorowo. W ogóle to kto takie coś wymyślił? To trochę głupi pomysł. Będzie pełno zamieszania, nikt nie będzie wiedział, o co chodzi, wszyscy włącznie z nauczycielami będą się gubić. No bo jak to będzie? Np. nie będzie jednego dziennika dla jednej klasy tylko pełno dzienników: ten od polskiego klasy drugie, tu chemia klasy 1. Nie no pełno będzie zamieszania. Dobra, niech sobie takie coś wprowadzają, ale jak już skończę liceum. Kurde no, wszystkie zmiany muszą wejść akurat od mojego rocznika. Za jakie grzechy?...