22 czerwca 2010

Mieć swój własny dom...

Jeszcze tylko 2 dni i koniec. Och, jak wspaniale. Wreszcie odpocznę od tych wszystkich ludzi z klasy, od nauki, od wstawania o 6.50. Po prostu odpocznę. Na samą myśl o tym słodkim leniuchowaniu, wieczorach filmowych (obowiązkowo z kubkiem kiślu w ręce ), wycieczkach rowerowych, nadmorskich wyjazdach, późnym wstawaniu, wspaniałych sesjach robi mi się tak ciepło w środku. Dla uczniów wakacje to najwspanialszy czas w całym roku. Reszta to nieustanna mordęga w szkole. Oczywiście nie dla wszystkich, bo niektórzy mają ciągle wakacje, tylko połowę czerwca trzeba poświęcić na zaliczanie. No cóż, ich sprawa. Mnie jak najbardziej należy się odpoczynek po tym pracowitym roku...


Wczoraj, leżąc w łóżku i próbując zasnąć, ogromnie zapragnęłam być w moim ulubionym domku w S. Uwielbiam tam przebywać. Budzę się rano, wychodzę na taras, ptaki wyśpiewują swoje piosenki, wieje ciepły wietrzyk, promyki słońca przedzierają się przez gałęzie drzew. Stoję tam i podziwiam to wszystko. Kładę się na hamaku, zamykam oczy i nic dla mnie nie istnieje. Kocham to. I po raz kolejny do głowy przychodzi myśl o domku w Zakopanem lub w Sopocie. Tak, wiem, mam fioła na punkcie tego mojego małego i bardzo trudnego do zrealizowania marzenia, ale cóż na to poradzę? Ogromnie zazdroszczę osobom, które tam mieszkają. W ogóle zazdroszczę osobom, które mają własny dom. Wiele z nich w sumie tego nie docenia, bo zazwyczaj mieszkają w nim od urodzenia. Dopiero gdy przychodzi im spędzić parę dni w bloku, od razu chcą wrócić do swojego domu, bo nie mogą wytrzymać w tej "klatce". Ja dużo bym oddała, żeby mieć swój niekoniecznie duży, przytulny domek z ogródkiem. Ach, marzenia...


A, zapomniałam dodać, że zamierzam dołączyć do tej szkolnej kapeli rockowej. Potrzebna mi tylko gitara basowa bądź perkusja. / Tak, wiem, jestem głupia.


Ostatnimi czasy uspokaja mnie piosenka z sekretnego ogrodu :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz