20 września 2010

Miłość i nienawiść


Dlaczego tak jest, że ludzie najpierw się kochają, a potem nienawidzą? Najpierw wielka miłość, wielkie plany na przyszłość, potem ślub, dzieci, coraz częstsze kłótnie i rozwód. Ok, może po kilku lub  kilkunastu latach małżeństwa, ludzie są sobą trochę sobą znudzeni, znają się już na wylot, wszystkie wady, przyzwyczajenia; okazuje się, że już nie jest tak sielsko jak na początku, ale czy od razu musi się to kończyć rozwodem? Co innego zdrada albo coś podobnego. Ale na zwykłe "znudzenie" jest mnóstwo sposobów. A poza tym przecież to właśnie tę osobę wybraliśmy na tę jedyną, z którą chcemy spędzić resztę życia (a nie parę lat). Zawsze można wszystko odbudować, ponownie przeżyć wielką miłość. Tylko trzeba chcieć. W sumie mówię tu teraz o małżeństwach, bo młodych ludzi to się raczej nie tyczy. Chciałam napisać notkę właśnie o tym, bo coraz częściej w moim środowisku zdarzają się sytuacje opisane przeze mnie powyżej. Chociaż w sumie, co ja tam mogę wiedzieć. Ani nigdy nie byłam zakochana, ani nic. Ale to są tylko moje przypuszczenia, obserwacje i moje zdanie. Zawsze się zastanawiałam, jak nasi dziadkowie mogą ze sobą trwać w zwiąku ten 40-ty, 50-ty, 60-ty rok. Przecież to tak dużo czasu, że nawet sobie nie wyobrażam. Chociaż patrząc na moich dziadków, to sądzę, że to już nie jest dla nich taka miłość, tylko tak jakby rutyna. Myślą sobie, że już musi tak być, bo po co teraz, w tym wieku brać rozwód? W sumie jest w tym tochę racji, ale chyba jednak wolałabym wziąć ten rozwód niż się męczyć. Ale nie zawsze tak jest. Moi pradziadkowie byli ze sobą ponad 60 lat i do ostatniej chwili się bardzo kochali. Zawsze z szacunkiem się do siebie odnosili, wspierali i w ogóle.
No cóż, raz jest tak, a raz tak. Każda miłość to osobna historia. I tylko od nas zależy, czy skończy się ona happyendem czy wręcz przeciwnie. Ja chciałabym, żeby moja historia od początku do końca była jak najbardziej happy...

Dla Ciebie  mógłbym zrobić wszystko, co zechcesz, powiedz tylko...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz