2 września 2010

Powrót do szkolnych ławek


Rok szkolny oficjalnie rozpoczęty. Zniosłam to lepiej niż myślałam. Dzisiaj wstałam też bez trudu, jakoś przesiedziałam te 5 godzin lekcyjnych. Już się w sumie przyzwyczaiłam. Chociaż dałabym dużo, żeby jeszcze były wakacje. A właśnie, jeśli już o nich mowa to trzeba by jakoś je podsumować. Trochę na to za późno, ale to nic. Muszę powiedzieć, że nie były one moimi najlepszymi wakacjami, bo bywały lepsze, ale już sam fakt, że mogłam odpocząć był wspaniały. Na następne wakacje muszę sobie zrobić jakiś plan, żeby się nie nudzić. I muszę jechać do tego Londynu! 
W sumie pod koniec czerwca pisałam tu notkę o moich planach, ale ile z tego wypełniłam? Chwila, policzę. Wypełniłam 8 z 20 punktów. Haha, brawa dla mnie. Wiedziałam, że tak będzie. No ale trudno. Teraz te 9 miesięcy (tak, 9, bo przecież odejmując ferie i inne wolne dni to chodzimy do szkoły 9 albo i nawet 8 miesięcy) trzeba się pomęczyć, a potem znów laba. Wytrzymam.

A dziś spotkałyśmy się z najlepszą nauczycielką na świecie, czyli moją byłą wychowawczynią. Z dziewczynami zgodnie stwierdziłyśmy, że brakowało nam rozmów i żartów z nią i że nie znamy lepszej nauczycielki. Ech, chciałabym wrócić z powrotem do podstawówki, do tych wspaniałych chwil, ludzi, miejsc. Po co zrobili to głupie gimnazjum?...

/Coraz bardziej uzależniam się od Myslovitz :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz