2 maja 2012

Pustka

Weszłam tu po raz pierwszy od dwóch miesięcy i coś mnie natchnęło, żeby w końcu cokolwiek tu napisać. Tak samo jak wczoraj, gdy wyjęłam z szuflady moją książkę, która czeka na coś nowego i zdecydowałam, że to chyba koniec. Nie wiem, co się dzieje. Gdy tylko chcę coś napisać albo tutaj, albo w książce, albo cokolwiek "mądrego" mózg się blokuje, palce uciekają od pisania. Czarna dziura, kompletna pustka. Tak bardzo za tym tęsknię i nawet jak bardzo chcę to po prostu nie mogę. Nie wiem, czemu tak się dzieje. Może to się wydawać głupie, że "rozpaczam" nad taką głupotą, ale pisanie to część mojego zycia, uwielbiam to. To dokładnie to samo, gdy tancerz doznaje jakiejś poważnej kontuzji i nie może robić tego, co kocha. Ja czuję się teraz tak samo.

Być może to przez moje życie i to, co się w nim teraz dzieje. Rewolucji ciąg dalszy. Nie mogę się nadziwić, że jedna osoba może je całkowicie odmienić. Przez ostatnie miesiące żyłam nadzieją. Kiedy wszystko się w jakimś stopniu wyjaśniło i powoli o tym zapominałam, jak na złość niedawno powróciło. Ale za 2 dni wszystko wyjaśni się już na dobre. I będzie to albo definitywny koniec albo początek. Nie jestem pewna, czy bardziej ucieszyłby mnie koniec czy początek. Jeszcze parę miesięcy temu pewnie początek, a teraz nie mam pojęcia. To, co się ma stać, to się stanie i nie mam ochoty jakoś dużo nad tym rozmyślać. Postawię na spontaniczność. Nie będe już niczego planować, bo w końcu ostatnio nieplanowanie wyszło mi na dobre. Czuję, że moje życie bardzo się zmieniło i nadal się zmienia. Nie są to bardzo dobre zmiany, ale jest mi z tym dobrze. Wreszcie czuję, że żyję.

Egzaminy już za mną, gimnazjum prawie też. Teraz przydałoby się podjąć wreszcie decyzję co do liceum. Reforma popsuła mi dotychczasowe plany i muszę podejmować decyzję jeszcze raz. Kompletnie nie mam do tego teraz głowy i nie mam pojęcia, co ja chcę tak naprawdę w przyszłości robić. To wszystko mnie już przerasta. Najchętniej chciałabym teraz zasnąć i obudzić się dopiero we wrześniu. Szkoda, że jest to nierealne...

Chyba już nic więcej nie napiszę. Jestem zdziwiona, że udało mi się aż tyle napisać. Może stopniowo mój mózg będzie się "odblokowywał". Mam nadzieję. I mam też znów małą nadzieję na to, co siedzi mi od dawna w głowie...

"Nic naprawdę  nic nie pomoże, jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości"  
I tego się trzymam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz